Dzień jak nie co dzień
Bywają takie dni, a ten do nich należał, które są dziwnie mroczne, podszyte cieniem i od rana budzą w nas niepokój. Czasami jest to tylko magia liczb, np. piątek – trzynastego, ale czasem to zupełnie inna historia, bardziej realna i wyczuwalna podskórnym mrowieniem. W tych momentach myślimy, że najlepiej nie wychodzić z domu, bo a nóż i widelec coś się wydarzy… No i wydarzyło się, ale od początku. Na dzień ten zaplanowałam sobie 20-to kilometrowe wybieganie. Wstałam rano, za oknem błękit nieba i cudowne słońce, energia. Super, czas wbić się w biegowe wdzianko i w drogę. Szybka kawa, pierwsza warstwa plastyku na ciele, zęby umyte, koty nakarmione – dosłownie 10 minut, no może 15. Patrzę w okno i co to? Ciemne chmury przesłoniły całe niebo, wiatr szarpie drzewa zamaszyście, a skuleni ludzie chyłkiem przemykają do swoich samochodów. Kurteczka jasna… Zdecydowanie może się przydać i ciepłe gatki. Niestety są tacy, którzy złośliwie mówią, że nie ma złej pogody na bieganie, jest tylko zły ubiór. Trudno. Przyodziałam drugą koszulkę, a na to bonusowo kamizelkę z windstopper’a. Do tego shield’owe spodnie, buty, czapka i w drogę. Plan prosty, standardowy – od ścieżki zdrowia wałem nad Odrą do mostów Jagiellońskich, przeprawa przez rzekę i na wprost do mostu Swojczyckiego. Dalej przez śluzę Bartoszowicką, w kierunku Zoo i mostu Zwierzynieckiego. Zawrót i ile fabryka dała z powrotem do ścieżki zdrowia. W ten sposób wychodzi lekko ponad 20km. Zazwyczaj idzie dobrze i przyjemnie, ale nie dziś. Wieje potwornie. Momentami czuję się jak Don Kichot walczący z wiatrakami. Pochylona mocno do przodu prę jak pancernik Patiomkin i biję się z myślami – może by tak do domu? Tuż przez śluzą Bartoszowicką, biegnąc wzdłuż płotu usłyszałam – pomimo szumu wiatru – głośny, żałosny skowyt psa. No, nie… o co chodzi? Oczywiście zatrzymałam się i podeszłam do dziury w płocie. To co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. Po drugiej stronie ujrzałam psa leżącego na plecach, zaklinowanego pomiędzy nasypem ziemnym, a kolejnym ogrodzeniem z desek. |